Coraz częściej możemy się spotkać z hejtem wymierzonym w uchodźców. Skąd on się bierze i co może się stać, jeżeli będziemy tylko biernie mu się przyglądać? Co możesz zrobić, aby z nim walczyć?
Język ma niewyobrażalną moc – rozumiemy świat w taki sposób, w jaki o nim opowiadamy. Słowa, których używamy w tych opowieściach, wyznaczają sposób naszego myślenia, a w konsekwencji wpływają na to, jak postępujemy wobec opisywanego świata. To oczywiste, że nie doszłoby do wielu pogromów, ludobójstw czy Holokaustu, gdyby nie siła propagandy. Dobrym przykładem są wydarzenia, jakie miały miejsce w Rwandzie w 1994 roku. W wyniku nieustannego powtarzania, że stanowiący mniejszość Tutsi są nie ludźmi, lecz pasożytami lub chorobą, którą trzeba zwalczać, udało się stworzyć w myśleniu większości Hutu przekonanie, że ludzie dzielą się na takich, których życie jest cenne, i takich, których jest bezwartościowe. W tak zaprojektowanym obrazie świata członkowie bojówek Hutu nie stawiali sobie pytań na temat uczestnictwa w ludobójstwie, a większość rwandyjskiego społeczeństwa nie odczuwała potrzeby reagowania na rozgrywającą się dookoła przemoc.
Przypadek Rwandy jest drastycznym przykładem tego, dokąd może prowadzić nieskrępowane ubieranie powszechnie używanego języka w strój nienawiści. Takich przykładów jest niestety znacznie więcej. Brian Muller i Joshua Smith przeprowadzili szeroko zakrojone badania, z których wynika, że wśród grup amerykańskich imigrantów napiętnowanych nienawistnym językiem o wiele częściej dochodziło do samobójstw niż w przypadku hejtującej większości. Jednym z wielu polskich przykładów jest z kolei propaganda antysemicka rozpętana przez władze PRL w odpowiedzi na protesty studentów w marcu 1968 roku. Atmosfera szykan i rękoczynów, w jakiej musieli żyć przez następne miesiące członkowie społeczności żydowskiej w Polsce, doprowadziła do ich masowej ucieczki z naszego kraju. Uchodźstwo wybrała wtedy ponad połowa Żydów pozostałych w Polsce po wojnie.
Narodziny mowy nienawiści
Mechanizm rozprzestrzeniania się mowy nienawiści jest prosty. Zaczyna się z pozoru niewinnie, często w internecie. Wystarczy wywołujący emocje temat, ot, na przykład sucha informacja dotycząca europejskiej polityki imigracyjnej. Nagle ktoś zbyt mocno skrytykuje („Nie ma takiej opcji, to już wolę mieć zamknięte granice i paszport niż przyjmować tych imigrantów”), ktoś inny twórczo rozwinie tę krytykę, dodając parę obraźliwych generalizujących stwierdzeń („To nie są uchodźcy to jest zaraza. (…) To są dosłownie pojeby a nie ludzie i wszystkim tolerancyjnym idiotom trzeba to próbować wyjaśnić, bo tylko przez tolerancyjnych ślepaków, te ścierwo jest w stanie przejmować europejskie państwa!”), i dyskusja toczy się w kierunku gróźb karalnych („Grecja powinna postawić artylerię i grzać z wybrzeża do wędrowniczków… i skończy się problem”).
To są prawdziwe cytaty. Na całą dyskusję składa się trzysta podobnych komentarzy i niemal tysiąc polubień. Można ją znaleźć na profilu facebookowym wpływowego polskiego polityka. Ponieważ obserwuje go czterysta tysięcy osób, czyli dwa razy więcej, niż wynosi nakład najbardziej poczytnej polskiej gazety, hejt ten mógł dotrzeć do ponad jednego procenta mieszkańców Polski. I choć nienawistne wypowiedzi polityków często stanowią tylko element prowadzonej przez nich gry politycznej, to wiele z nich podchwytywanych jest przez słuchaczy i czytelników, którym łatwiej jest ukierunkować dzięki temu swoją frustrację lub złość.
Na profilu facebookowym tego polityka możemy zaobserwować, jak zaczyna się taka nagonka. W przywołanej dyskusji niemal nikt nie zareagował na użyty tam język – taka reakcja wymagałaby bowiem odwagi podbudowanej poczuciem odpowiedzialności. W efekcie wśród słownych myśliwych umocniło się przekonanie o słuszności wystukanych na klawiaturze zdań, a anonimowość uzyskiwana dzięki kryciu się za monitorem komputera dała im złudne poczucie bezpieczeństwa i braku odpowiedzialności.
Podobnych rozmów na temat uchodźców są w Polsce tysiące każdego dnia. Nic więc dziwnego, że skala nienawistnego języka szybko zaczęła być zauważalna. Dostrzegają to również ci, których ten język opisuje. I tutaj docieramy do sedna sprawy: nagle okazało się, że mamy nie tylko werbalnych myśliwych, ale również leksykalne ofiary. Mowa nienawiści jest bowiem skuteczną bronią, która potrafi pozostawić głębokie rany. Tym samym jest ona formą przemocy, a każda przemoc jest karalna.
Mowa nienawiści a wolność słowa
Co to jest mowa nienawiści? Jest to rozbudzanie, rozpowszechnianie albo usprawiedliwianie nienawiści, dyskryminacji lub przemocy. Często wymierzona jest ona w konkretne grupy społeczne wyróżniające się odmienną wiarą, seksualnością czy pochodzeniem etnicznym, narodowym bądź rasowym. W skrajnych przypadkach hejt opiera się wręcz na odmawianiu człowieczeństwa opisywanym ludziom lub całym społecznościom – nazywa się to dehumanizacją. Tym samym stanowi on poważne naruszenie praw człowieka.
W ostatnich miesiącach w Polsce wyjątkowo widoczna stała się nienawiść słowna wymierzona w uchodźców. Opiera się ona zazwyczaj na krzywdzących stereotypach oraz urągającym ludzkiej inteligencji generalizacjom. Pokazuje również, że ci, którzy ją stosują ulegają pokusie łatwej i efektownej oceny – tymczasem najważniejszą cechą inteligentnego opisywania inności jest umiejętność niuansowania opisywanych zjawisk.
Warto jednak mieć świadomość, że podanie uniwersalnej definicji mowy nienawiści nie jest wcale rzeczą prostą. Niektórzy krytycy wskazują, że zachodzi tu konflikt pomiędzy dwiema wartościami: wolnością słowa i dobrami osobistymi jednostki. Trudno też wyznaczyć sztywne granice między ostrą i zasłużoną krytyką a językową napaścią i sianiem nienawiści. Odróżnienie jednego od drugiego wymaga pewnej dozy wrażliwości – chodzi o to, by dostrzec, kiedy wyrażanie osobistych opinii staje się narzędziem podsycania nienawiści lub dyskryminacji.
Polskie prawodawstwo poradziło sobie z tym problemem poprzez wprowadzenie rozróżnienia między faktem a opinią. Gdy ktoś podaje nieprawdziwe informacje na czyjś temat, mamy do czynienia ze zniesławieniem. Sytuacja staje się jeszcze prostsza, jeżeli w nienawistnym komentarzu ktoś wprost znieważa lub nawołuje publicznie do nienawiści na tle narodowościowym, rasowym, etnicznym lub wyznaniowym – w Polsce jest to zabronione i karalne na podstawie art. 256 i 257 Kodeksu karnego.
Dlaczego należy reagować?
Mowę nienawiści wobec uchodźców należy krytykować i zwalczać. Warto jednak również zastanowić się, skąd ona się bierze. Często możemy spotkać się z opinią, że jest ona przedłużeniem zwykłego chamstwa i agresji. Naukowcy z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego postanowili to sprawdzić – okazało się, że „wulgarna i agresywna” młodzież wcale nie aprobuje mowy nienawiści bardziej niż młodzież „spokojna i kulturalna”. To oznacza, że mowa nienawiści w tym przypadku nie jest kolejnym przejawem słownej agresji. Co ciekawe, w tym samym badaniu naukowcy udowodnili, że „w przypadku młodzieży akceptacja mowy nienawiści wynika w większym stopniu z uprzedzeń aniżeli z umiłowania wolności słowa”. To może wskazywać, że podkreślanie prawa do wolności wypowiedzi – czyli argument, którym hejterzy bronią się przed oskarżeniami o używanie mowy nienawiści – stosowane bywa w sposób instrumentalny.
Według wielu badaczy mowa nienawiści jest formą reakcji na lęk przed czymś nieznanym. Ponieważ w naszej kulturze lęk uważany jest za coś wstydliwego, ludzie często zastępują go gniewem. A w chwili gniewu najłatwiej jest kogoś szykanować na odległość. Powoduje to, że pozorna anonimowość – internetowych komentatorów, graficiarzy sprejujących mury czy osób maszerujących na wielkich manifestacjach – pozwala im wyraźnie przesunąć ich prywatne granice skali dopuszczalnego gniewu. I tu koło się zamyka. Niepohamowane wyrażanie gniewu nie tylko bowiem nie pomaga wyładować złych emocji i ich zredukować, ale często wręcz je nasila.
Jednym z największych błędów ludzi, którzy nigdy w życiu nikogo by nie shejtowali, jest bierność. Istnieje wiele sposobów na to, jak walczyć z otaczającą nas mową nienawiści. Niepodejmowanie tej walki może prowadzić do nasilania się poczucia bezkarności hejterów oraz umacniać w nich wrażenie słuszności tego, co robią. Dlatego już dziś warto zacząć reagować na coraz silniejszą nagonkę wymierzoną w uchodźców.
Zobacz jak walczyć z mową nienawiści w konkretnych sytuacjach.
Wybrane definicje „mowy nienawiści”
„Mowa nienawiści obejmuje wszelkie formy wypowiedzi, które szerzą, propagują czy usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nienawiści bazujące na nietolerancji m.in.: nietolerancję wyrażającą się w agresywnym nacjonalizmie i etnocentryzmie, dyskryminację i wrogość wobec mniejszości, imigrantów i ludzi o imigranckim pochodzeniu”.
Rekomendacja Komitetu Ministrów Rady Europy nr R97/20
„Mowa nienawiści polega na przypisywaniu szczególnie negatywnych cech i/lub wzywaniu do dyskryminujących działań wymierzonych w pewną kategorię społeczną, przede wszystkim taką, do której przynależność jest postrzegana jako «naturalna» (przypisana), a nie z wyboru”.
L.M. Nijakowski, Mowa nienawiści w świetle teorii dyskursu, w: Analiza dyskursu w socjologii i dla socjologii, red. A. Horolets, Warszawa 2008
Mowa nienawiści to „wypowiedzi ustne i pisemne oraz przedstawienia ikoniczne lżące, oskarżające, wyszydzające i poniżające grupy i jednostki z powodów po części od nich niezależnych – takich jak przynależność rasowa, etniczna i religijna, a także płeć, preferencje seksualne, kalectwo, czy przynależność do naturalnej grupy społecznej, jak mieszkańcy pewnego terytorium, reprezentanci określonego zawodu, mówiący określonym językiem. Jest to upubliczniona przemoc werbalna, wyraz nienawiści kolektywnej, adresowanej do zbiorowości naturalnych, wyznaczonych przez rasę, narodowość, płeć i wyznanie, do których nie przynależy się z racji swobodnie wybieranych przekonań”.
Problemy dyskryminacji osób należących do mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce, Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu 2003